Dlaczego akurat Wenus?

W ostatnich latach, zarówno dzięki sukcesom prywatnych przedsiębiorstw jak i wielkich rządowych agencji kosmicznych, wrócił apetyt na odkrywanie tajemnic Układu Słonecznego. Głównymi ciałami niebieskimi, w jakie wymierzone zostały starania, są Księżyc i Mars, jednak również i Wenus uzyskała w ostatnim czasie nieco atencji, między innymi za sprawą podejrzeń o występowanie w jej chmurach substancji mogących wskazywać na istnienie tam organizmów żywych.

Zamiar wysłania swoich sond na Wenus w nadchodzących latach ogłosiły amerykańska agencja NASA ( DAVINCI+, VERITAS ), europejska ESA ( EnVision ) oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Rosyjska agencja ROSKOSMOS już od pewnego czasu pracuje nad przygotowaniem swojej kolejnej misji wenusjańskiej o nazwie Wenera-D.

Pod koniec ubiegłego roku do wyścigu dołączyli prywatni eksploratorzy w osobach naukowców MIT ( Massachusetts Institute of Technology ), którzy zamierzają samodzielnie sfinansować serię misji o wspólnej nazwie Venus Life Finder.

Wizja artystyczna sondowania atmosfery Wenus za pomocą balonów.
Autor: Adrian Mann

Czemu do tego grona nie miałaby dołączyć również Polska ze swoją samodzielną misją? Podstawowym problemem są zawsze fundusze, odpowiedzią zaś może być Crowdfunding, a wbrew pozorom wcale nie musi być to drogi projekt.

Dlaczego tylko jej atmosfera, a nie od razu lądownik powierzchniowy?

Nasza sąsiadka nie zachęca do wizyt… o warunkach, jakie tam panują oraz o historii eksploracji więcej dowiesz się w zakładce

Mówiąc wprost: jej powierzchnia przypomina piekło, ale za to chmury…

Na wysokości około 50 km w atmosferze Wenus temperatura, ciśnienie i nasłonecznienie zbliżone są do tych, jakie oferują najlepsze kurorty Morza Śródziemnego… pomijając może wiatr wiejący z prędkością 300km/h, deszcze kwasu siarkowego i wszechobecny dwutlenek węgla zamiast tlenu, ale to tylko drobne niedogodności…

Lądowanie jakiegokolwiek pojazdu na powierzchni Wenus jest problemem, który zapewnia bezsenne noce najlepszym naukowcom z największych agencji kosmicznych Świata. To jak wyprawa do odległego o miliony kilometrów Rowu Mariańskiego, pełnego niszczycielskiego kwasu i rozgrzanego do temperatury niemal 500 stopni Celsjusza…

Samo wejście w atmosferę planety jest przy tym zadaniem nieporównywalnie mniej skomplikowanym: brak ryzyka kolizji z podłożem lub jakimkolwiek innym obiektem, względnie łagodne warunki pogodowe, łatwiejsza komunikacja z Ziemią oraz gęste morze półpłynnego dwutlenku węgla, na którym napompowany powietrzem obiekt unosić się będzie jak łódź na wodzie…

Nie tylko nie jest to niemożliwe, ponieważ zostało już dwukrotnie zrealizowane jako zadanie poboczne niemal 40 lat temu podczas radzieckich misji WeGa, ale biorąc pod uwagę spadające koszty misji kosmicznych oraz rozwój technologiczny obecnie może być całkiem… proste i względnie niedrogie.

Zaprojektowanie takiej misji wyniesie około jednego Sousy, a jej realizacja powinna zmieścić się w kwocie mniej więcej jednego Sasina 😉 Innymi słowy: nie takie pieniądze już wydawaliśmy, a co możemy zyskać jeśli się uda? Czytaj niżej!

Vega mission. NSSDC NASA PD image

Korzyści płynące z realizacji misji oraz innowacyjność, jaka stoi za projektem

O dokładnym kształcie misji, w szczególności o zastosowanych instrumentach naukowych zadecyduje zespół projektowy we współpracy ze wszystkimi agencjami kosmicznymi w celu zmaksymalizowania dorobku naukowego tego przedsięwzięcia. Nawet na obecnym etapie można już jednak wskazać przykładowe potencjalne korzyści:

Będzie to pierwsza w historii misja międzyplanetarna o całkowicie oddolnym finansowaniu. Po otwarciu drogi do kosmosu dla przedsiębiorstw, czas na utorowanie drogi dla kosmicznych projektów społecznych, realizowanych przez kraje o skromniejszym budżecie.

Realizacja dostarczy ludzkości pierwszych obrazów wizualnych z chmur Wenus. Jeden obraz wart jest więcej, niż tysiąc słów. Zobaczmy, jak tam jest!

Wypromujemy możliwości polskiego sektora kosmicznego i polskich uczelni w sposób, który zaskoczy cały Świat.

Bez kompleksu mniejszości dołączymy do wyścigu kosmicznego, w którym każdy jest zwycięzcą. Dane naukowe, jakie uzyskamy, będą udostępnione publicznie i pomogą w przyszłych misjach także wielkim, światowym agencjom.

Mamy szanse dokonać pierwszego w historii sterowanego lotu aerostatem w atmosferze innej planety. Palma pierwszeństwa dla pierwszego lotu statku powietrznego przypadła bowiem oczywiście niewielkiemu, ale dzielnemu marsjańskiemu helikopterowi Ingenuity.

Zweryfikujemy doświadczalnie stateczność i pływalność takiego obiektu w atmosferze Wenus, co pomoże przygotować przyszłe misje załogowe, a nawet kolonizacyjne…

NASA High Altitude Venus Operational Concept ( HAVOC ) Courtessy of Advanced Concepts Lab at NASA Langley Research Center

Courtessy of Venus Labs. Artist: Josh Haberman

Powodów, dla których warto zrealizować taką misję jest o wiele, wiele więcej. Pozostańmy jednak chociaż jedną nogą na przysłowiowej ziemi i zajmijmy się konkretami. Jak można to wszystko osiągnąć? Czytaj niżej!

Etapy realizacji

Cały projekt można wstępnie podzielić na następujące etapy:

Faza 0: Rozpoznanie i zwiększenie zainteresowania społecznego taką misją oraz rozpoczęcie gromadzenia funduszy na fazę projektową.

Faza 0.5: Rekrutacja kierownika projektu o odpowiednich predyspozycjach, wiedzy i doświadczeniu.

Faza 1: Rozpoczęcie rekrutacji zespołu projektowego poprzez kampanię reklamową na polskich uczelniach wyższych i na rynku pracy. Wyposażenie stanowisk.

Faza 2: Stworzenie szeregu koncepcji projektowych we współpracy z instytucjami oraz podmiotami o zbieżnych dążeniach. Wykonanie kosztorysu dla koncepcji wybranej do realizacji.

Faza 3: Zaprojektowanie przebiegu misji.

Faza 3.5: Wykonanie i testowanie prototypu sondy. Określenie finalnych parametrów misji po korektach doświadczalnych oraz wskazanie ram czasowych dla realizacji.

Faza 4: Rozpoczęcie gromadzenia funduszy na realizację misji.

Faza 5: Realizacja… 😉

Jeśli uważasz, podobnie jak my, że taką misję nie tylko można, ale również powinno się zrealizować, wesprzyj nasz projekt i pomóż nam uzyskać poparcie.